3/01/2012

# Wiersze o Sławianach.


-IŁŁAKOWICZÓWNA-
-SĄDY ŚWIATOWIDA-

BOGUNKA DZIECKO ZAMIENIŁA WE WSI
CUDZE ZABRAŁA, SWOJE PORZUCIŁA.
LEŻY BOGINIAK W KOLEBECZCE CHŁOPSKIEJ,
NOS MA PERKATY, OCZY W ŻÓŁTE KROPKI.
SKWIERCZY ODMIENIEC, SKRZYPI I SEPLENI...
BOGUNKA OBMYWA DZIECKO W STRUMIENIU.
JODŁA ZWISA NAD NIĄ,BRZOZA SZUMI,
PUSZCZA PODGLĄDA, SŁUCHA I ROZUMIE.
DZIWI SIĘ WILGA,SROKA Z DZIWU SKRZECZY,
SKĄD U BOGUNKI DZIECKO CZŁOWIECZE!
WYLAZŁ TOPIELEC, WIKLINĄ SIĘ OKRYŁ,
POMÓGŁ BOGUNCE PRAĆ PIELUSZKI MOKRE.
PTAK PTAKOM,DRZEWO DRZEWU WSZYSTKO WYDA.
DOSZŁA WIEŚĆ W PUSZCZY GŁĄB DO ŚWIATOWIDA.
WYRWAŁ SIĘ Z ZIEMI, ZAKOŁYSAŁ LĄDEM,
I W WODĘ WSTĄPIŁ, ABY PŁYNĄĆ Z PRĄDEM.
OTO POŚPIESZA, OTO SIĘ ZAMIERZYŁ,
GŁUPSTWO DARUJE , LECZ W ZBRODNIĘ UDERZY,
PUSTOTĘ SKARCI, ZŁO WYPALI GROZĄ,
BO JEGO - PRAWO I WOLA I ROZUM
ŚWIERKI MU KADZĄ ŻYWICY KADZIDŁEM,
LECĄCE KRUKI OCIENIAJĄ SKRZYDŁEM,
LESZCZYN I JEŻYN GĄSZCZ, MALIN I KALIN
KLĘCZY, WPATRZONY JAK GO NIOSĄ FALE.
A WIERNA WODA WIE, O JAKIEJ CHWILI
BOŻYCA W TONI NA LĄD WYCHYLIĆ,
TAK ABY MOCNY I GROŹNY I MĄDRY
MÓGŁ NAD BOGUNKĄ SPRAWOWAĆ SWE SĄDY.

-------------------------------------------------------------------------------------
-IŁŁAKOWICZÓWNA-
-SWAROŻYC I DZIEWCZYNA-
-BALLADA-

SZŁA DZIEWCZYNA W ODZIEŻY SIEMIĘŻNEJ,
NAPOTKAŁ JĄ SWAROŻYC POTĘŻNY;
NIE CHCIAŁ STRASZYĆ TEJ PANNY,
STANĄŁ SŁUPEM DREWNIANYM
SWAROŻYC POTĘŻNY.
MIAŁ RZEZANE RÓŻNE PO SOBIE DZIWA:
JAKO NIEDŹWIEDŹ MYŚLIWCA ROZRYWA,
JAK WITEŹ RANNY LEŻY,
JAK ŁUCZNIK Z ŁUKU MIERZY...
PRZEROŻNE TAKIE DZIWA!
MIAŁ SŁOŃCA I MIECZE I KWIATY
ROZSIANE PO ODZIEŻY BOGATO:
WSZYSTKO DLA ONEJ DZIEWY
SKAMIENIŁ W SUCHE DRZEWO,
NAWET ŻYWE KWIATY.
ZDZIWIŁO SIĘ IDĄCE W BÓR DZIEWCZĘ,
SKĄD SIĘ ZJAWIŁ SŁUP RZEŹBIONY NA ŚCIEŻCE,
OBESZŁA GO ZE ŚPIEWEM:
WITAJ NIEZNANE DRZEWO!
BĄDŹ ŁASKAWE MNIE , DZIEWICE”
NIE WIEDZIAŁA NIC O BÓSTWACH WCALE,
ZBLIŻYŁA SIĘ DO BOGA ZUCHWALE,
KORALE Z SIEBIE ZDJĘŁA ,
NA SZYI MU OWINĘŁA,
NIE ZNAJĄC GO WCALE.
I POSZŁA NIC NIE WIEDZĄC O CZARACH,
A ON ZOSTAŁ NIERUCHOMY Z JEJ DAREM.
TERAZ JUŻ SIĘ NIE RUSZY,
AŻ SIĘ SZNUR POKRUSZY
BO TAKIE SĄ CZARY!
A DOOKOŁA PUSZCZA ROŚNIE WCIĄŻ GĘSTSZA,
CZARNY BÓR FALE SWE NAD NIM SPIĘTRZA,
JEŻYNA I MALINA
DO KOLAN MU SIĘ WSPINA,
KRZEWINA NAJGĘSTSZA!
POZMIENIAŁY SIĘ SETKI RAZY KSIĘŻYCE:
DOTĄD PUSZCZA CZUWA NAD SWAROŻYCEM,
ŚWIERKI GO OBSTĄPIŁY:
ZOSTAŃ BOŻYCU MIŁY,
Z NAMI SWAROŻYCU!”
I ZOSTANIE TAM ZAPLĄTANY W KUSZCZE,
AŻ ZNÓW DZIEWCZĘ MŁODE PÓJDZIE PRZEZ PUSZCZĘ,
SZUKAJĄC RYDZÓW I KUREK
PRZYPADKIEM ZERWIE SZNUREK
NA DREWNIE W KUSZCZACH.
WÓWCZAS Z PRÓCHNA RUNIE NA KSZTAŁT GROMU
BOŻYC WOLNY, GROŹNY I WIDOMY,
I POZNA W BŁYSKAWICACH
DZIEWCZYNA SWAROŻYCA,
WŁADYKĘ GROMU .

-------------------------------------------------------------------------------------
-IŁŁAKOWICZÓWNA-
-PIOSENKA O UBOŻĘCIU-

A TO CICHE UBOŻĘ
MIESZKA U NAS W KOMORZE,
ZA BIERWIONEM, W SZCZELINIE,
ZE ŚWIERSZCZYKIEM W KOMINIE
ZBROJNI WOLĄ MĘŻOWIE
BIĆ HOŁD ŚWIATOWIDOWI:
IDĄ, JADĄ WE ŚWIATY
KRWAWE NIEŚĆ MU OBIATY.
MIAŁAM CIELCA SIWEGO,
STRZEGŁAM GO OD MAŁEGO,
POIŁAM WODĄ CZYSTĄ,
PASŁAM TRAWĄ SOCZYSTĄ.
ZA DWA BICZE KORALI
BRACIA MI GO ZABRALI,
ZA DWA KOLCE BURSZTYNU
WZIĘLI GO DO GONTYNY.
W OFIERZE Z MNOGIEM BYDŁEM
PRZED MOŻNYM ŚWIATOWIDEM
ZAKŁUTO MEGO CIELCA
ULUBIONEGO WIELCE!
A UBOŻĘ NIE STRASZY...
TROCHĘ MIODU I KASZY,
TROCHĘ MLEKA I PROSA,
I PIOSENKA W PÓŁ-GŁOSU.
MOCNA, LEKKA JAK PIANKA,
Z PAJĘCZYNY SUKMANKA,
Z KORY BIAŁEJ BRZOZOWEJ
ŁAPCIE, CHODACZKI NOWE.
Z WEŁNY CZYSTEJ JAGNIĘCIA
KOŻUCH DLA UBOŻĘCIA,
A Z MYSIEGO FUTERKA
DLA UBOŻĘCIA DERKA.
WŁOŻĘ BURSZTYN, KORALE,
UBOŻĄTKO POCHWALĘ,
STANĘ TUŻ PRZY KOMINIE:
MOŻE DO MNIE WYCHYNIE,
MOŻE SPOJRZY ŁASKAWIE,
MOJĄ DOLĘ POPRAWI!

-------------------------------------------------------------------------------------
-IŁŁAKOWICZÓWNA-
-ŚWIĘTY OSTRÓW-

CIĄGLE PO BORU, PO PUSZCZY
COŚ SZELEŚCI, COŚ SZURA, COŚ SZUSZCZY:
SZEPCE LIŚĆ, SZAMOCE SIĘ ZWIERZ,
SIECZE GRAD, HUCZY GRZMOT, PADA DESZCZ:
TYLKO CISZA ZALEGA I GWAR SIĘ UŚMIERZA
TAM, GDZIE NA WYSPIE ŚWIĄTYNIA LEŻY.
NIE PLESZCZE TAM NI W DZIEŃ, NI NOCNĄ PORĄ,
GDZIEINDZIEJ SZEMRZĄCE FALAMI JEZIORO.
MARTWYM KRĘGIEM LŚNI ZDALEKA ŻWIR.
WIOŚLARZU, BACZNOŚĆ NA WIR!
UWAGA! STERUJ W LEWO I W PRAWO I PROSTO,
PRZESMYKIEM WOLNYM OD ZDRAD, NA OSTRÓW.
OSTRÓW - CZARNY OD ŚWIERKÓW I JODEŁ.
OSTROŻNIE! PRZEZ GĄSZCZ ŚCIEŻKI KOŁUJĄC WIODĄ,
KŁUJE CIERŃ, POKRZYWA PIĘTRZY SIĘ I ZŁOŚCI,
BIELI SIĘ COŚ, CHRZĘŚCI I CHRUPIE... TO TRUPIA KOŚĆ!
KOŚCIOTRUPÓW ZMIĘSZANYCH POD NOGĄ CHAOS:
CZASZKI PATRZĄ OCZODOŁAMI, SZCZERZĄ ZĘBISKA BIAŁE.
NIE ROZSTĄPI SIĘ PUSZCZY ŚCIANA
AŻ GDZIE SZCZERBA W IEJ WYŁAMANA.
GOŚCIU, STÓJ; POSŁUCHAJ, OBEJRZYJ SIĘ W BOK I WSTECZ
I W GŁĄB.
OTO POLANA, OTO DĘBY I BIERWION SPADZISTY ZRĄB,
I GOŁĘBIE ŚPIĄCE I NIERUCHOMY OMSZAŁY POD NIEMI
DACH...
CZARNE PLAMY NA PIASKU RUDZIEJĄ, JAKBY KRWIĄ SUCHĄ...
PIELGRZYMIE! CZAS JESZCZE.PĄTNIKU, KTÓREGO OSŁUPIŁ
STRACH,
JESZCZE CZAS. OCKNIJ SIĘ, ZAWROĆ...UCHODŹ!

-------------------------------------------------------------------------------------
-IŁŁAKOWICZÓWNA-
-TĘSKNOTA SWAROŻYCA-
PUSZCZA GO OTOCZYŁA, KRUK NAD NIM ZAKRAKAŁ,
A TERAZ CICHO... NIE SŁYCHAĆ NI LASU NI PTAKA!
PUSZCZA OBROSŁA GO, PRZYWALIŁA GĘSTWĄ I CIENIEM.
OPLECIONY CHMIELEM - SŁUP. OBLEPIONE MCHEM -
KAMIENIE.
OFIARNY GŁAZ - ZASYPAN WIEKOWEM LIŚCIEM.
ŚCIEŻKI - ZALANE JEŻYNĄ. NIE MA DOSTĘPU NI WYJŚCIA.
CZTEREMA TWARZAMI TĘSKNI SPĘTANY SWAROŻYC:
ACH, KIEDYŻ, KIEDYŻ MÓJ GROM DROGI DO MNIE
OTWORZY?!
SŁYSZĘ JAK SZUKA MNIE TEN, KTÓRY MI SŁUŻY:
CIEMNIEJE CIEMNOŚĆ, TO NAD BOREM PRZECIĄGA BURZA,
PIORUNAMI SIĘGA PO MNIE, PO SAME PUSZCZY TRZEWIA,
I NIE ZNA DRÓG, I BŁĄKA SIĘ, I COFA, I NIE WIE...
O PIORUNIE, RĘKO MOJA, WŁADO MOJA, MÓJ SYNU,
ROZGROM STO LIP, STO JODEŁ, ROZERWIJ,ROZTARGAJ
GĘSTWINĘ!
OTOM JEST... KLON PRZEZ PIERŚ MĄ PRZEBIŁ SIĘ GAŁĘZIĄ.
OTOM TU... PRÓCHNO ŚWIERKOWE, BRZOZOWE, BUKOWE
MNIE WIĘZI.
CAŁA PUSZCZA LEŻY NA MNIE, PRZERASTA MI PRZEZ
SERCE...
NIE USTAWAJ MŚCICIELU MÓJ!.. ROZWALAJ, ROZKRUSZAJ,
ROZWIERCAJ:
NIECHAJ PADAJĄ MODRZEWIE, NIECH WALI SIĘ DĄB
O DĄB...
WYSZARPNĘ, WYKORZENIĘ, WYRWĘ! A TY RĄB, A RĄB,
A RĄB!”
-------------------------------------------------------------------------------------
-JAN BOLESŁAW OŻÓG-
-UPALNE POŁUDNIE-
SŁYSZĘ, SŁYSZĘ W POŁUDNIE TĘTENT LIPOWYCH BOGÓW
NA MOŚCIE NIEZABUDKĄ PRZYBITYM DO ROZŁOGÓW.
ŚRÓDPOLNY IM POLICZKI WIATR OPALA ZIELONE
I KONIE ICH BIEGAJĄ W TĘ STRONĘ I TĘ STRONĘ.
DREWNIANE Z GŁÓW HEŁMY BŁYSKAJĄ JAK KONEWKI,
KIEDY Z WODĄ JE NIOSĄ NA MIEDZE DZIKIE DZIEWKI.
PRZEZ POLA, ŁĄKI PĘDZĄ, Z SZUWARU W SZUWAR GĘSTY,
GINĄ ZA NIMI TĘTENT, BULGOT RZEK, WIKLIN CHRZĘSTY.
ZDZICZAŁE OTO WIĄZY JAK ZIELONE OBŁOKI
ROZDZIERAJĄ BOŻYSZCZOM SPOD HEŁMÓW KUDŁY, LOKI.
WIDZĘ, WIDZĘ W POŁUDNIE ODJAZD LIPOWYCH BOGÓW,
WIDZĘ BOGÓW NA MOŚCIE, NA MOŚCIE WŚRÓD ROZŁOGÓW.
SCHNIE SIANO, DZIKA RÓŻA PACHNIE ZA DNIA JAK NOCĄ,
TĘTNIĄ KOPYTA KONI, PŁASZCZE BOGÓW ŁOPOCĄ.
JAKĄ LILIĄ ŁĄKOWĄ WESPRĘ OKAPY POWIEK,
ZDŁAWIONY DALĄ POLNĄ, ŚMIERTELNY, MARNY CZŁOWIEK?

-------------------------------------------------------------------------------------
-MARIA PAWLIKOWSKA – JASNORZEWSKA-
-LENARTOWICZ-
ZŁOTNICZEŃKU TY NA NIEBIE,
CHCĘ PIĆ ŻYCIE, NIE MAM Z CZEGO.
ZRÓB MI KUBEK, PROSZĘ CIEBIE,
Z SZCZEROZŁOTA GWIAŹDZISTEGO.
ZRÓB MI KUBEK! ZRÓB MI KUBEK!
ALE PROSZĘ, ZRÓB MI ŁADNIE,
WYRZEŹB WSZYSTKO W NIM, CO LUBIĘ
PIESKA, SERCE, GWIAZDKĘ NA DNIE.
ZRÓB MI LEKKI I NIE DUŻY,
ALE MOCNY ZRÓB I TRWAŁY,
NIECH MI CAŁĄ WIECZNOŚĆ SŁUŻY.
CHCĘ PIĆ Z NIEGO DLA TWEJ CHWAŁY.
OTRZYJ RĘCE TWE Z POZŁOTY,
KTÓRĄ ZŁOCISZ ŚWIAT PO CIEMKU,
DLA MIŁOŚCI, DLA TĘSKNOTY
UCZYŃ KUBEK, ZŁOTNICZEŃKU.

-------------------------------------------------------------------------------------
-LIEBERT-
-JEŹDZIEC-

UCIEKAŁEM PRZED TOBA W POPŁOCHU,
CHCIAŁEM ZMYLIĆ OSZUKAĆ CIEBIE -
LECZ CO DNIA KOLANA UPARTE
ZOSTAWIAŁY ŚLADY NA NIEBIE.
DOGONIŁEŚ MNIE, JEŹDŹCZE NIEBIESKI,
STRATOWAŁEŚ, STANĄŁEŚ NA MNIE.
LEGŁEM ZBITY, ŁASKĄ PODCIĘTY,
JAK DYM, GDY GO WICHER NAGNIE.
NIE MAM SŁÓW, BY SPOD CIEBIE SIĘ PODNIEŚĆ.
CORAZ CIĘŻSZA STAJE SIĘ MOWA.
CZYŻBY SŁOWA UTRACIĆ TRZEBA,
BY JAK DUSZĘ ODZYSKAĆ SŁOWA?
CZYLI TRZEBA AŻ PRZEJŚĆ PRZEZ SIEBIE,
TWOIM SŁOWOM SIĘ ZAWIERZYĆ -
JEŚLI TRZEBA, TO TRATUJ DO DNA,
JESTEM TYLKO TWOIM ŻOŁNIERZEM.
JEDNO WIEM I INNYCH OBJAWIEŃ
NIE POTRZEBA OCZOM I USZOM -
UCZYNIWSZY NA WIEKI WYBÓR,
W KAŻDEJ CHWILI WYBIERAĆ MUSZĘ.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OSTROWSKA-
-DZIEWANNA-

POŁUDNIE IDZIE UPALNE PRZEZ WRZOSOWISKA:
WYSCHŁEGO ZIELA ODDECHY PŁYNĄ UPOJNE,
CZASAMI SZKLARKA PRZELOTNA POD SŁOŃCE BŁYSKA
ALBO MOTYLE NA KWATACH I PSZCZOŁY ROJNE:
Z GĘSTWINY KWIETNEJ DZIEWANNA DUMNIE WYTRYSKA.
POWIETRZE ŻAREM DRGAJĄCYM SKROŚ SIĘ PRZESYCA,
JAKBY NIM CHWIAŁA KONIKÓW HARMONIA SZKLANNA...
Z SOSNOWYCH PNI GOREJĄCYCH KAPIE ŻYWICA,
A WŚRÓD SPIEKOTY SŁONECZNEJ ZŁOTA DZIEWANNA
STOI PRZEGIĘTA, MIŁOSNA – JAK POŁUDNICA.

-------------------------------------------------------------------------------------
-LENARTOWICZ-
-TRZY KUKUŁKI-
O! WYLECIAŁ SOKÓŁ, WYWINĄŁ SIĘ W GÓRĘ,
TRZY RAZY NAD SOSNĘ, DWA RAZY NAD CHMURĘ,
ODPOCZĄŁ NA GÓRZE, NA SAMYM WIERZCHOLE,
I SKRĘCIŁ SIĘ W POLE.
BUJNY WICHER WIEJE,
AŻ SIĘ SOSNA CHWIEJE,
NIE CHYLAJ SIĘ SOSNO,
MNIE I TAK ŻAŁOSNO.
UDERZYŁA STRZAŁA Z WYSOKIEGO NIEBA,
KOGÓŻ TAM ZABIŁA? WDOWINEGO SYNA .
DAĆ BY ZNAĆ POTRZEBA,
BY PRZYSZŁA RODZINA,
POŻAŁOWAĆ,
POGRZEBAĆ, POCHOWAĆ.
OJ! PRZYLECIAŁY TRZY KUKUŁKI SIWE,
WSZYSTKI ŻAŁOŚLIWE:
JEDNA UPADŁA, GDZIE ZIMNA GŁOWA,
DRUGA UPADŁA, GDZIE CHŁODNE NOGI,
PRZY SAMYM SERCU TRZECIA UPADŁA.
PRZY GŁOWACH MATKA, UBOGA WDOWA,
PRZY NOGACH MIEJSCE SIOSTRY NIEBOGI,
PRZY SERCU JEGO MIŁA USIADŁA.
GDZIE MATKA PŁACZE, TAM KRWAWA RZECZKA
GDZIE SOISTRA PŁACZE, ŁZAWA KRYNICA
GDZIE MIŁAPŁACZE, TAM SUCHA STECZKA.
I TAKA LUDZKA POWIADANNICA:
ŻE MATKA PŁACZE Z ROKU DO ROKU,
DŁUGO ŁZY ŚWIECĄ W SIOSTRZANYM OKU,
A MIŁA PŁACZE, INNĄ MYŚLA ŁOWI,
O INNYM MÓWI.

-------------------------------------------------------------------------------------
-CZYŻEWSKI-
-WIOSNA-

I PRZYSZŁA MARZANNA WIOSNA
ROZŁOŻYŁA, ROZSTAWIŁA KROSNA,
PRZYSZŁA MARZANNA PANNA,
ZŁOTOWŁOSA DZIEWANNA.
MÓJ MIŁY PO MNIE JEDZIE,
ON MNIE DO ŁOŻA ZAWIEDZIE,
JEDZIE NA SIWYM KONIKU.

-------------------------------------------------------------------------------------
-PIEPER-
-JAK POWSTÔL BURSZTYN-

(W JĘZYKU KASZUBSKIM)
CZIEJ WIATER Z NORDË OD MORZA ZAWIEJE
Ë GROZY KUTRÓM RËBACCZIM ZAGLADA,
CZIEJ BALTËK WLEZE W PIÔSZCZËSTĄ MIERZEJĘ
Ë GONI PO NIJ, Ë WEDMË UJÔDÔ
TEJ GÓSK MORSCZI BOŻYSZK, Z WÓD WËCHODZY SËNY
Ë NA NÔWIKSZYM KRZYŻU FAL USÔDÔ,
TRZËZĘBEM Z CZIEL MORSA WICHRZĄC GLĘBINË
Z CALĄ SWĄ SËLĄ NA BRZEDŻI NAPÔDÔ,
PARA WKÓL PRYSKÔ Ë RËSZÔ WĄSAMI,
NA BRZEG ZELONE WËRZUCÔ CZIDZËNË,
POT JEMU ZE SKARNI SKAPUJE KROPLAMI,
CO SĘ NA LĄDZE ZMIENIAJĄ W BURSZTINË.


Ô” CZYTA SIĘ JAK NIEM. „Ö” (MNIEJ WIĘCEJ JAK „E”)
Ë” JAK „U” LUB „Y”
Ę” JAK „Ą”
Ą” JAK „U”
NORDA- PÓŁNOC
SËNY- SINY
SËLA- SIŁA

-------------------------------------------------------------------------------------
-SĘDZICKI-
-NI MA NAD NASZĄ WIES!-

GDZE SĘ TAK RENO ROSA SZKLI,
WIATER DO USZÓW PUCHÔ?
I PTÔSZKÓW SPIÉW I DZÉWCZĄT BRZMI,
LAS Z CËCHĄ WOD SŁUCHÔ?
GDZE JÔ NALÉZĘ TATCZI KĄT,
BË MNIE TAK WSZËTKO ZNAŁO?
STÔW, JAŁÓWC, GRUDKA ZEMI, CHŁĄD,
ŻEGNAŁO I WITAŁO?
GDZE TËLÉ JEST CUDOWNËCH BÔJK,
DUCHÓW SĘ W KNIEJACH SNUJE
I TAJEMNICZY POSZUM CHÓJK?
NIE WIDZY CZŁEK, A CZUJE!
I TAK PO SWÓJSKU WSZËTKO TCHNIE,
CZŁOWIEKA JAŻ ROZBIÉRÔ,
ŻE NARÔZ ZAMIAST POTU - ŁZË
RĘKOWEM SO WËCERÔ...
NIECH SWIÉCY GDZES TËSĄCE SŁUŃC,
W NOC NIEBO SRÉBREM SEJE ,
I KUCHË RODZY GRUŃT JAK SZUŃC -
NAD NASZĄ WIES NIC NIE JE!


É” CZYTAJ JAK WYDŁUŻONE „I”
TATCZI - TATOWY
CHŁĄD - BADYL
CHÓJKI -
SO - SOBIE
KUCH Ë – CIASTA

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-PERUN-

SIARKĄ MU ŚMIERDZI ŻÓŁTY ŁEB,
U SZYI KREW, KREW CZARNY SKRZEP,
OGNIEM POTRZĄSA JAK Z WITRAŻU
I ŚLEPIA MU OGROMNE ŻARZĄ.
BŁYSK, OGNIA BŁYSK, GDY MARSZCZY BREW,
PAŁACE DYMEM GONI,
WSKAZUJE MIASTO, GDZIE WSIE PŁONA
PALCEM OGROMNYM JAK WRZECIONO.
ZZA LIŚCI BŁYSKA TRUPI GNAT,
GDY DMUCHA W FAJKĘ SWĄ NA ŚWIAT-
I W TANIEC PUSZCZA SIĘ SZALONY
Z CHMURĄ POPIOŁÓW W PUSTE STRONY.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
*
CZERNOBOH? TAK, ON JĄ SCIGAŁN RANNY.
PĘDZIŁA KONNO NAGA, MOKRA PO KĄPIELI.
ŁĄKA ZDZICZAŁA I ŁUBINU WOŃ U DROGI.
BRZĘK KOPYTEM ZBUDZONYCH W GNIEŹDZIE TRZMIELI.
RUDY SKWAR, WĄWÓZ WIECZORU A POTEM
NOC NOCY, CO NIE WIDZI NAWET OTWARTEGO KROCZA RZEKI.
A TY NIE WIDZIAŁEŚ NAWET W RĄCZCE JEJ KWIATU DZIEWANNY.
ZAMIAST SIĘ PRZETO MLEKIEM JESZCZE UPIĆ,
ŻYWIĆ SIĘ MI PRZYCHODZI UDŁAWIONĄ KOŚCIA GARDŁA
I GRUDĄ ZIEMI WYKLĘTĄ, I BŁOTEM.
RĘCE MI ZIĘBNĄ, Z ŻALU NA PIERSIACH KOŁKIEM OTWORZONYCH DRŻĄ
I GORZKI RWIE JĄ JAK TARNINA SZLOCH I JĘK.
O JEJ DALEKI ŚMIECH JAK RÓŻA PEŁNA KRWI!
POMÓŻCIE POZNAĆ MI,
GDZIE ZIEMIA I GDZIE WODA -
RÓWNO POŻERA JEDNĄ I DRUGĄ ZARAZA CIEMNOŚCI , ROZPACZY.
I LEDWIE, LEDWIE TLI MI ŚWIECA ŚLEPA,
GDY NOC MI OCZY WYPALIŁA.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-ŻMIJA-

ŻMIJO,
ŻMIJO!
JAK CIĘŻKA TROSKA ZŁYM KAMIENIE LEŻYSZ MI NA SERCU,
STARA CZAROWNICO – ŻMIJO!
JEDNA TROSKA - O CHLEB - TRZYMA SIĘ MNIE JAK NOGAMI BAGNA W LESIE
ŻÓŁW,
INNA O - ZBAWIENIE WIECZNE - ZE SŁONKIEM DO SPANIA SIĘ PRZYKRYWA
MROŹNĄ MGŁĄ.
ŻMIJO, WGRYZASZ MI SIĘ W PIERŚ Z WŚCIEKŁOŚĆIA JAK WIERZBOWY KORZEŃ.
JESTEŚ JAK ŻMIJA , ŻMIJO!
ACH, STARA CZAROWNICO - ŻMIJO
DOOKOŁA JAK RÓŻA , KOLCAMI , GWOŻDZIAMI ODZIANA,
PIJESZ ZE MNIE KREW,
JAK STARA ŻMIJA MLEKO Z CHOREJ KROWY.
STRA ŻMIJO, CZAROWNICO!
JESTEŚ JAK ZIEMIA,
PRZEDWIECZNA, ZŁA I DZIKA, Z GRADU I Z KAMIENIA.
A Z ZIEMIĄ, JAK NIESZCZĘŚCIU Z ZIEMIĄ
CIĘŻKO MI, NIELEKKO.
JAKBYM NIÓSŁ JĄ W SIÓDME POKOLENIA.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-POKŁON Z PÓŁNOCY-

STUKA RĘKA MORU
CO MROK W BIAŁE CZOŁO
WIERSZA NAJMŁODSZEGO.
LICZĘ ZĘBY ZIEMI
NIBY WĘGŁY DOMU.
CHRONIĘ ZŁE OD ZŁEGO.
SPUSZCZAM LASY Z BORÓW,
CHMURY ZWALNIAM Z BURZY
I WOŁAM POMOCY.
KŁANIA SIĘ MI Z JUCHACH
CZARNYM ROGIEM LODU
BIEGUN OD PÓŁNOCY.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-WAMPIR-

UCIEKAM OD WODY DO WODY
I BAGNEM SZALEŃSTWO DŹWIGAM W LAS.
WYLEWA SIĘ ŻÓŁTKO ZE SŁONKA
PO NIEBIE BIELUTKIM JAK JAJO -
I KREW JEST W TEJ CHWILI ZE ZŁOTA.
CZERWONA RDZA Z WODY SZUWARÓW.
BIELUTKA JUŻ GNIJE NA SKALE PASTURKA
I ŚMIERDZĄ OŁTARZE JAK LILIE.
W KAPLICZCE
POD PROGIEM WOŃ STORCZYKA,
ZIELONA W ŹRENICY JASZCZURKA.
PRZYNIOSĘ NA OŁTARZ POD DZIUPLĘ DĘBOWĄ
SUKIENKĘ Z ROZDARTEJ PANIENKI.
A MOŻE TO CICHA SARENKA?
ALE MI STANĄĆ NIE CHCIAŁA!
ALE POGŁASKAC MI SIĘ NIE DAŁA!
KRZYKNĘŁA POLECIAŁA!
BOŻA ŁASKA UCIEKŁA W ŁASICĘ,
GRONOSTAJEM POPŁYNĘŁA KREW.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-LAMENT MASŁAWA-

NADE MNĄ PTAK WYSOKI.
WIATR. KONIE WIATRU. W PĘDZIE DO KRWIĄ ZLANYCH BIAŁYCH KONI.
WIATR SPADA JAK SPISA KONIOWI NA GRZYWĘ,
NA HEŁM MÓJ I NA RUDOKRWAWE LOKI.
PTAKI SPOKOJNIE MIMO TO WISZĄ W ŚRÓDPOLNEJ JABŁONI.
SYPIĄ SIĘ, TOCZĄ POD GAŁĘZI E
JABŁKA ROBACZYWE.
TRUPAMI ZAŚCIELONE
JARY I DZIKIE MANOWCE.
GDZIEŚ KONIE JESZCZE, ALE JUŻ BEZ JEŹDŹCÓW KONIE.
TYLKO ZA RZEKĄ
KLĄTWA WRAZ Z KRÓLEWSKĄ ZGRAJĄ.
JEDEN, A MOŻE DWA BOŻE WIERZCHOWCE
BIEGNĄ KOŁO MNIE. I BÓR ŚWIĘTY ZA MNĄ PŁONIE.
I CIAŁA BOGÓW PO WODZIE PŁYWAJĄ.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-GWAŁT-

KOŃ BOŻY UZDĄ PYSKA
NIECH ORZE KRZAKI ALBO MUŁ.
ŚWIATOZAR W ŻYCIE DZIEWKĘ ŚCISKA
I ŁAMIE JĄ JAK WIĄZKĘ WPÓŁ.
PYŁEM SIĘ WIERZB NADYMA W PYSZE,
DZIKI JAK ZDEB I CZARNY SZPAK
I DZIEWKA W BRUŹDZIE SIĘ KOŁYSZE
CZERWONY PODEŃ SCIELĄC MAK.
PRZEZ ZIELEŃ RDZAWEGO SPOKOJU
OJCIEC JEJ PĘDZI - NIE WIEM GDZIE -
I LEL POWROZEM BIAŁEGO POWOJU
W OWSIE POWIESIŁ SIĘ NA ŹDŹBLE.
OJCU PRZEZ POLA U SIERMIĘGI
BRZĘKNĄŁ BECZUŁKĄ BRZUCHA TRZMIEL
I MALINOWE ROSZĄĆ KRWIĄ OSTRĘGI
NA KŁOSIE ZŁOTYM WISI LEL.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-NA WOLINIE-

SAM BOR, SAM BOR
SAME BORY,
KWARDE KOŁA
I ROZWORY.
GIĘTKI DYSZLE I SZYJE KONI GIĘTKIE -
PIJŻE, SKRZYPKO, ZIELONĄ LEŚNA MIĘTĘ.
CZASZKĘ GŁASZCZE
Z SIWĄ SIERŚCIĄ,
KTO UCIEKA
PRZEDE ŚMIERCIĄ.
GŁASZCZE WĄSA I ROSĘ ZIMNĄ PIJE,
SKRZYPCOM W DZBANIE LIPOWĄ TOPI SZYJĘ.
NA WOLINIE
ZA GONTYNĄ
ŁYKA BISKUP
CHLEB I WINO.
JESZCZE ŚWITA ŻOŁĘDNA DZIKA KNIEJA
KRÓLA PIASTA BARTODZIEJA.
SWANTEWIDZIE
Z SUKĄ BIEDNĄ,
Z KWARDĄ GŁOWĄ
W STRONE JEDNĄ,
W ŚRODEK WYSPY PIORUN MOSIĘŻNIE TRZASKA -
NIECH SWATEWID DA CO DZIADZINA ŁASKA!
SWANTEWIDZIE
Z BRODĄ SINĄ
W STRONĘ DRUGĄ,
CAŁKIEM INNĄ,
NIECH ŁASKAWIE SPOJRZĄ NA SKRZYPKĘ MOJĄ
TWOJE CZTERY PARY OCZU Z POWOJU.
PRZEJECHAŁEM
MIL COŚ Z DWIEŚCIE
I WYSIADAM
Z WOZU W MIEŚCIE,
MIĘTĘ PIJĘ , SKRZYPKE CZERWONĄ STROJĘ,
CHODZĘ , CHODZĘ I BOJĘ SIĘ , BOJĘ.
DAJ MEJ DZICZCE
OTRZEŹWIENIA,
ZADUMANIA,
OBACZENIA!

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-BOŻYSZCZA-

ŁONO, ŁONO
JAK U KOŁA DZWONO.
KOŁO, KOŁO JAWOROWE,
KOŁEM LEL, NA OSI PROWE
PĘDZĄ POLEM POD DĄBROWĘ.
ŁONE JAK DZWONO U KOŁA
ŁADA WABI W LAS I WOŁA,
WIANEK BIELI JE SIĘ Z CZOŁA.
ŁONO, ŁONO
JAK U KOŁA DZWONO.
W SENNEJ LESZCZYNIE W DĄBROWIE
DRUHNIE Z MITRAMI NA GŁOWIE
POKŁONILI SIĘ KROLOWIE:
NAGA DZIEWO W MIRCIE, BIELI
W ŚPIEWIE PIEGŻY, BRZĘKU TRZMIELI,
KTO Z NAS POŚCIEL CI POŚCIELI?
ŁONO, ŁONO
JAK U KOŁA DZWONO.
NIE PYTA O POŚCIEL PANNY
W ZÓŁTYM LESIE W BRZASK PORANNY,
KTO SZALONY, ZAKOCHANY
SKOCZYŁ PROWE Z OSI KOŁA,
OGNIEM SYPNĘŁA JEMIOŁA.
NIE WIDZIELI BERŁA LELA,
NIE WIDZIELI ŁADY Z ZIELA
ANI MASŁAW, ANI SZELA
TYLKO JA JĄ ZOBACZYŁEM
I PRZY SZYI JEJ DWA NOŻE,
I JE ZĘBY WBITE W ZORZĘ.
Z LASU ŁADĘ JA WYŚNIŁEM
I RANO PO ŚCIĘTYM BORZE
DŁUGO JAK PIES Z BÓLU WYŁEM.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-UROK-

WITAJ Z LILII, WITAJ Z DZBANA,
WITAJ Z BARCI,
W PROGU,
W SIENI.
Z błota, gdzie się PISKOR PAĆKA,
OBMYJ WODĄ
KORZEŃ OLCHY,
Z ŁĄK, SKĄD SKACZE ŻABA Z ŻABĄ,
OBMYJ WODĄ
KORZEŃ GRABU.
NA ZAPŁOTKU W KĘPIE GŁOGU
OGON KONIA RÓŻĄ Z SIANA
OD SIEDMIORGA PRZYPADŁOŚCI
I OD MUCHY, CO KREW PIJE.
SPOPOD ŻEBRA SOWIE SIWEJ
BOLEŚĆ ZWAL
W ŚLIWIANEJ DZIUPLI
I MECH STRĄĆ Z ZALĘKŁYCH KOŚCI
I KORZENI
GRUSZY MAĆKA!
SKĄDŻEŚ SIĘ WZIĄŁ -
Z ZIELOGRONA? –
ŻEŚ SIĘ TAK WBIŁ,
ŻEŚ SIĘ TAK WCIĄŁ
W ŻABIE DOJKI I WYMIONA!
WCIĄŁ SIĘ W BIAŁY WARKOCZ PANNY
JAK W KORZEŃ
DZIEWANNY,
WCIĄŁ SIĘ W CZAPKĘ PŁANETNIKA,
ŻE SIĘ ISKA PIORUNUJE,
CISKA WKOŁO TORBĄ GRADU!
ZMIŁUJŻE SIĘ,
ZWAL ZEŃ KASZEL,
NIEGZE JUŻ TAK
NIE POMSTUJE.
Z CHMURY IDŹ ZA CHMURĘ,
Z ROSY IDŹ ZA ROSĘ,
Z LIŚCI W KŁĄCZA BURE,
Z POTRAWU W STOKŁOSĘ!

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-MASŁAW-

POD POPIOŁEM Z ŁEZ OSIKI
CHCIAŁEM USNĄĆ W ŻYTNIM ŹDŹBLE.
TOPÓR WŁAŚNIE WYBRAŁ MNIE
JAK TRIGŁOWA PRZY KOŚCIELE.
PRZEKOWALI MI KORONĘ,
PIŁĘ MAM Z NIEJ ZA KARK AŻ,
PIŁA Z MITRY TNIE MI TWARZ
I ROZCINA ŚLIWĘ – ŻONĘ.
LEŻĘ OBOK DROGI, DZIKI
JAK SZCZUR ALBO ŚCIERWO PSIE.
ALE PAŁĄ MOŻNA MNIE
PRZEKUĆ NA JASKÓŁCZE ZIELE.
PRZEZ POKRZYWY I POD CHWASTY
NOGĘ Z OSTU WIATR MI GNIE.
WSTAJĘ. O NOC POTKNĘ SIĘ.
KOPNIE MNIE KOŃ SZCZECINIASTY.
KSIĘŻA, ŚMIERDZĘ KRWIĄ OD MĘKI
W BŁOCIE, W KURZU, W ZBITYM SZKLE
JAKŻEŻ MOGLIBYŚCIE MNIE
ZGARNĄĆ POD DACH WŁOKIEM RĘKI?

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-WODNICA-

ZA OWSAMI,
STODOŁAMI,
ZA ŁĄKAMI
POTOK CIEKNIE ŻABIE W OKU.
NA MALINACH
SCHNĄ JAGODY,
NA LESZCZYNACH
ORZESZEK ŚPI MŁODY-
GŁĘBOKIE WODY
W POTOKU.
KOCIRBA NA BRZEGU NA WODY ZAPŁACZE
BIAŁYMI HOSTIAMI.
NAD DZIKĄ, POGAŃSKĄ I KRNĄBNĄ W GŁĘBINIE
WOSK TOPIĄ PO PIERWSZEJ KOMUNII CZEREŚNIE.
I TYLKO W POPRUTYCH PORCIĘTACH WIĄZ PATRZY I WZDYCHA.
KONOPIE ZA BRZEGIEM GDZIEŚ PACHNĄ -
I NAGĄ OFELIĘ JAK PIANĘ PO MĄCE ZE MŁYNA
CAŁUJE WE WARGI NIEŻYWE,
ZAWODZI
I WODĘ PIERSIAMI NAGIMI
ROZGRZEWA.
CHŁOPAKI
ZIELONE
I MŁODE!
NA ŁĄKI!
NA KĄPIEL,
NA KĄPIEL
W POGODĘ!
UH, ZA MNA MŁODZIEŃCY.
KOSZULE ZOSTAWCIE W LESZCZYNIE
I ŁONA POKAŻCIE DZIEWCZYNIE.
NIE BÓJCIE SIĘ WODY, MILEŃCY.
TU TWOJA SIĘ, STASIU,
KASIA UTOPIŁA,
TU TWOJA, JASIEŃKU,
ZOSIA SIĘ ZABIŁA,
TU TWOJA, ADAMKU,
MARYSIA POGNIŁA.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-

ZA POLEM KSIĘDZA KANONIKA
BYLEBYM W TEJ PARAFII BYŁ A BYŁ, BYŁ BYLE KIM,
BYLEBY
NA ŁĄCE NOCĄ KWIK KOBYLI
W BYLINOWY DYM
ZMIENIAŁ PASTUSZE MOJE DAWNE ZŁOTE SNY!
WIEM, MIEĆ WOLELIBYŚCIE, KSIĘŻE, MNIE W POCIĘTEJ PIŁĄ LILII,
JAK LELA POCIĘTEGO KIEDYŚ Z ŁASKI CHRYSTA.
ALE UKRYWA MNIE PRZED GROMEM LAS JAK RZEKĘ ALBO ZIEMIĘ
I DŹWIGA MNIE WE MGLE NIBY KURZ ZE ZŁOTA,
I JAKIŚ PTAK MI NAD RAMIENIEM ŚWISTA,
I KOŃ OTWIERA MI W LAZURY WROTA
I JEDNYM SKRZYDŁEM PRZYTRZYMUJE STRZEMIĘ.
ZNOSZĄ WAM W LĘKU WIERNI WOTA
I WRZESZCZĄ, KSIĘŻE, ŻE NA ŁYSĄ GÓRĘ JADĘ.
A JA JEDYNIE
PIECZONĄ MARCHEW W ZĘBY KŁADĘ,
KLACZ ZOWU W NOC W PLEBAŃSKIE PĘDZĘ DYNIE.

-------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-DZIEDZILIA-

TA BIAŁA – MARZANNA
TA DRUGA?
TA DRUGA, TA CZARNA – TO SIOSTRA, JEJ SIOSTRA ZARANNA
I SŁUGA.
TA CZARNA
MA OCZY JAK AGREST ZIELONE.
PIERŚ TWARDĄ JA ORZECH LASKOWY.
I BIODRA ZE ŚNIADYCH JAK DZBANY ŻOŁĘDZI.
ACH, SERCE IM MIELE JAK ŻARNA
JEJ ŚMIECH I SUKIENKA, I RĘCE SPOCONE.
POD BIODER JEJ OBIE OMDLAŁE, DRAŻNIĄCE POŁOWY
KWIK NAGŁY OGIERA NA ŁĄCE ICH PĘDZI.
OTWIERA SIĘ CZAS IM JAK WROTA
I Z WONIĄ DZIEGCIOWĄ REMIZA SPRÓCHNIAŁA JAK WIERZBA -
A ZA NIĄ BÓR MODRY NIEDZIELNY JODŁOWY
A ZA NIĄ BÓR MODRY, NIEDZIELNY, JODŁOWY,
PACHNĄCY TRZMIELAMI Z DALEKA.
ROZPIERA MŁODZIUTKA TĘSKNOTA -
I W KĘPACH WIKLINY PRZEZ SIANO WROTYCZU DRZE BIAŁA SIĘ
DZIERZBA -
I KWITNĄ KONOPIE NAD WODĄ, I Z NIEBA
KOŁYSZĄ SIĘ KROWY -
I KUMAKI KUMKAJĄ, I PACHNIE DZIEWANNA I RZEKA.
- BRACISZKU! – DZIEWOKLICZ. JEST JEDNA . I TYLU PAROBKÓW
OD KONI.
JEJ OCZY ZIELONE, NIEWINNE
- BRACISZKU! – TRZYMAJĄ MAŁEGO MNIE ONI.
ZRZUCAJĄ Z NIEJ CHUSTY W LESZCZYNĘ.

------------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-

NA PÓŁ GODZINY PRZED ZACHODEM
W CZAS, GDY SIĘ JAŚMIN MI TAK MARZY
JAK NA NIESZPORACH JEDNO „ALMA”
GOŹDZIKA KOŃ CZERWONOGNIADY
RŻY I POD ŻEBREM RANA SIĘ OTWIERA,
CO BYŁO POGASZONE, ŚWIECI
JAK LILII WOŃ NA FALI GRADU,
JUŻ TYKO SŁOŃCE POPRZEZ DRZEWA
NISKO TRWA, KRWAWE W BLASKACH TWARZY
PRZERAŻAJĄCE JAK MARZANNA,
KIEDY SIĘ ZJAWIA Z KOSĄ WE ŁZACH,
NAGA I TAK NIEWINNA,
ŻE W NIEOBROSŁE DZIKĄ RÓŻĄ ŁONO
CAŁUJE JĄ PAN MŁODY
JAK PANIĄ MŁODĄ – WCIĄŻ DZIEWCZYNĘ
DO KOŃCA ŚWIĘTA ŚLUBU.
TAK KOSĄ ŚCINA ŁĄKI BIAŁA PANNA.

---------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-BOBO-

SIEDZI NA GRUSZKOWYM KRZAKU
W CZERWONYM
CHODAKU.
SIEDZI W ZIELONEJ RZEPIE
I WYWALA
ŚLEPIE.
SIEDZI O ZMIERZCHU W KWIATACH DZIKIEJ GRUSZKI
I STRASZY, STRASZY W POLU
DZIECI I PASTUSZKI.
W WODĘ SIĘ NURZA ŁOZA,
OSTATNIE SARNY Z OWSA W LEŚNE MKNĄ OPARY.
ALBOWIEM URWAŁO SIĘ BOBO Z POWROZA.
ZZA SŁONKA CZARNY PYSK ZASKROŃCA
NA CZARNE MORGI ZEZEM PATRZY,
PŁANETNIK Z PŁACHTY OBŁOK STRĄCA.
W BIELUŃ UCIEKA CZORT Z CERKWI OD PROGA
I POŚWIST MAKÓWKAMI DZWONI,
ZE ŚMIECHU SIĘ TARZA ŚREŻOGA
RUMIANA NA ZACHODZIE.
NOC ZA NIĄ CZŁAPIE I CZŁAPIE
PO BRUZDACH I PO ŻYTACH
NA JEDNEJ RAPCIASTEJ ŁAPIE...
TAK, SIEDZI O ZMIERZCHU W KWIATACH DZIKIEJ GRUSZKI
I STRASZY W POLU
DZIECI I PASTUSZKI.
Z KROWAMI UCIEKAJĄ
I GONI ICH WOŃ TRZEŚNI
Z OKOPISKA NA ROZSTAJU.
SIEDZI I CHODZI BOBO
W CZEREŚNIOWEJ MGLE
I WYWYALA Z BRZUCHA
PRĄCIE PSIE.

-------------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-WĘŻE-

CO TO ONI WYMYŚLILI?
KRWAWE NOŻE
I TOTALNE ZABIJANIE I SZUKANIE.
RATUJ SIĘ KTO MOŻE - RYCZĄ MEGAFONY -
BO ZIEMIA ZABIJA I MIAŻDŻY.
ODCIĄGNIJCIE SOKI Z ZIEMI,
JKA ODCIĄGA SIĘ Z SOKÓW ROZKOSZY ŻONĘ W ŻYTNIM ŁANIE.
ZABIJCIE GOŁĘBIE I WRÓBLE I WYŁAMCIE KWIATOM SZYJE,
POPALCIE JAWOROWE ŁYŻKI CHŁOPOM.
A POTEM DAJCIE IM CYNOWE MENAŻKI I MIASTO,
IM” ZNACZY MIESZKAŃCOM, CHAŁUP STODÓŁ I SĄSIEKÓW
Z SIANA, MIRTU I OGNISZKI.
URODZONYM W ŚRODKU BAJKI Z JABŁONIAMI W RAJU.
SPOPOD KTÓRYCHH WĘŻE NOCY
W CIEMNE WODY UCIEKAJĄ.

--------------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-ŻYWIA-

MOJA
ZIELONA JAK MIEDŹ!
TEN SEN PRZEŻYJE NOC.
GDY ZIELEŃ WIOSNY ZACZNIE SIĘ ODDALAĆ
I RĘKA JUŻ NIE DOTKNI E TRAW,
PO KTÓRYCH BOSOŚ PRZEBIEGAŁA DO MNIE
Z SUKIENKĄ PODNIESIONA ZA KOLANA,
AŻEBY PODOBAĆ SIĘ WIĘCEJ JESZCZE.
TEN SEN JAK POCISK NOSZĘ W LEWYM BOKU.
NAWET Z KOMINA DOMU TWOICH OJCÓW LEŚNYCH
DYM DYMI KRWIĄ.
ZAWDZIĘCZAM CIĘ PTAKOM Z POPIOŁU I RDZY.
JEŚLIM WIĄZ,
ZOSTANIE PO MNIE JUŻ DLA CIEBIE
MAJOWY LISTEK TYLKO,
GRADEM ŚCIĘTY.

-----------------------------------------------------------------------------------
-OŻÓG-
-MIT-

W MIEŚCIE MOTORY, MASZYNY -
ZIEMIA ZA PŁOTEM MIASTA -
WIERZBA KWARDA DZIUPLASTA -
DZIUPLA Z KUDŁATEJ WIERZBINY.
A ŹDZIRO – WIERZBO KOŚCISTA,
A ZIEMIO WYPŁAKANA!...
NA ŁĄCE W WONI SIANA
WIERZBA KRZYWA I MSZYSTA
DO DZIUPLI MNIE PRZYGARNIA.
NA SIEDEM ŻABICH SKOKÓW
SKACZĘ ZA NIĄ JAK LATARNIA.
WYDÓJ MNIE WIERZBO, Z SOKÓW
SPUŚC JE W SWOJE KORZENIE -
GDY LELA DOISZ JAK KROWĘ!
MARZANNO – DZIUPLO – MARZENIE!
ŚMIERCI MOJA NICZYJA -
I DZIUPLO DZIEWKI DZICZKI -
NIBY TRZOSŁO CIELICZKI -
JAK OTWARTA LILIJA!
*
WRÓCĘ W KORZENIE WIERZBOWE.
JASTRUN
DZIADY
POWRACAJĄ Z POORANYM CZOŁEM,
Z WYPLUTYMI NA GWIAZDY ZĘBAM.I
SZYJE ZGIĘTE POLARNY KOŁEM,
W OCZACH MROŹNEJ PUSTYNI FIRMANENT.
NIBY DZIADOM, BIAŁYM WOŁOPASOM
DŁUGIE ROSNĄ IM BRODY ŚNIEGOWE.
TAK ROZESZLI SIĘ ZE SWOIM CZASEM,
ŻE STRACILI DAWNY WZROK I MOWĘ.
PROSZĄ TYLKO O CHLEB I WÓDKĘ.
ZASZYWAJĄ SIĘ W KĄTY MIESZKANIA.
SŁYCHAĆ GULGOT I DZIĄSEŁ MLASKANIA.
TAK, HISTORIA DŁUGA, ŻYCIE KRÓTKIE.
-----------------------------------------------------------------------------------------------

-TUWIM-
-Z UROCZYSZCZ-

1
TWARDE ŁONO KU SŁOŃCU CZARNA ZIEMIA WZDYMA,
ŚWIT... NIEBO ŚWIEŻE BLASKIEM RÓŻOWYM GORZE ...
JAKIŚ TYTAN SŁOWIAŃSKI Z JASNYMI OCZYMA,
POGANIAJĄ DWA WOŁY, CIĘŻKO ZIEMIĘ ORZE ...
BRUŹDZI PŁUG ZIEMIĘ W SKIBY... CIERPI ZIEMIA ŚWIĘTA
WIELKIM BOLEM RODZENIA ... A PLON MA DAĆ ŻYZNY,
BO KRWIĄ OJCÓW GORĄCĄ CAŁA PRZESIĄKNIĘTA,
A OJCE ŻYWOT KŁADLI W OBRONIE OJCZYZNY...
ORZE TYTAN ... A SZCZĘŚLIW, IŻ ZACZĄŁ ZE ŚWITEM!
WTEM ... LEMIESZ W COŚ TWARDEGO UDERZYŁ ZE ZGRZYTEM,
TYTAN PATRZY - POWSTAJE DNI MINIONYCH GROZA :
PISZCZELE, MIECZ ZŁAMANY I SZABLA MONGOLSKA ...
... JAKAŚ MI SIĘ LECHICKA ŚNI APOTEOZA,
I, JAK OBUCHEM W GŁOWĘ, UDERZA MYŚL „POLSKA!”
2
HEJ! POSZLI RAZ SŁAWIANY
NA POLA, ZA KURHANY,
MGŁY SIĘ PO ŁĄKACH KŁADĄ ...
OJ - DIDO OJ – ŁADO!
OGNIAMI POLE BŁYSKA,
SKAKALI PRZEZ OGNISKA,
AŻ ŚWIT ZAPŁONĄŁ BLADO ...
OJ - DIDO OJ – ŁADO!
SKAKALI I ŚPIEWALI,
AŻ PRZYSZLI STARCE BIALI,
AŻ PRZYSZLI STARCE Z RADĄ ...
OJ - DIDO OJ – ŁADO!
WRÓG ZBROJNE WOJE WIEZIE,
W BÓJ MUS WAM IŚĆ, WITEZIE!”
JUŻ NA KONIKACH JADĄ ...
OJ - DIDO OJ – ŁADO!
A RANKIEM W ZAGRÓD PROGI
SŁAWIAŃSKIE PRZYSZŁY BOGI ...
ZEBRALI SIĘ GROMADĄ ...
OJ - DIDO OJ – ŁADO!
I ŚWIĘTY ZNICZ ZGASILI,
I MIECZ NAŃ POŁOŻYLI ...
OJ! MIECZÓW CUDNA WŁADO!
OJ - DIDO OJ – ŁADO!
JASNORZEWSKA-PAWLIKOWSKA
NIECO O DOMOWIKU
DOMOWIK, PO JAPOŃSKU FUKUROKOJU,
BARDZO POŻYTECZNY, GDY JEST W ZGODZIE Z CZŁOWIEKIEM.
LUBI MIEĆ CO DZIEŃ NA NOC W CIEMNYM KĄCIE POKOJU
DNEM ODWRÓCONY SPODEK ZE STRUCLĄ I MLEKIEM.
SIEDZI CICHO PRZEWAŻNIE, Z NIKIM SIĘ NIE CZUBI,
KAFTAN SOBIE WYSZYWA PACIORKAMI I ZŁOTEM,
- A GDY SZCZĘŚCIE CHCE UCIEC, JAK TO ONO LUBI
TO JE ZARAZ ZA USZY PRZYPROWADZA Z POWROTEM.

----------------------------------------------------------------------------------
-BOHDAN IHOR ANTONYCZ-
-ZIELONA WIARA-

ZIELONY BOŻEK ROŚLIN, ZWIERZĄT
W UPOJNEJ MNIE UTWIERDZA WIERZE,
W RELIGII NOCY TYCH WIOSENNYCH,
KIEDY PRAMOCE SĄ WE WRZENIU
I W WIECZNEJ ZMIANIE WCIĄŻ NIEZMIENNE.
(W RELIGII ŻAREM TCHNĄCYCH NOCY,
GDY BURZE ROŚLIN GRZMIĄ BULGOCĄ.)
ZIELONY BÓG BUJNEGO WZROSTU
NA POPIÓL ZETRZE MOJE KOŚCI,
BY ROSŁO W GÓRĘ, BY KIPIAŁO
ZIELONYCH ZIÓŁ PIJANE CIAŁO.
KTOŚ TY, CO KŁONISZ GRZBIETY KURZAW,
CZYŚ OGNIEM, BOGIEM, PTAKIEM, BURZĄ?

Tłum. OLGA PETYK

----------------------------------------------------------------------------------
-SWITŁANA JOWENKO-
-ŁADA-

PEŁEN TĘSKNOTY NIE UJĘTEJ SŁOWEM
WZROK WBIŁAŚ, ŁADO, W BEZKRESY WSZECHŚWIATA.
NA WIDNOKRĘGU LINIA LAZUROWA
WZNOSI MARZENIA KU STREFOM BŁAWATU.
POZA FIRMANENT PŁYNIE „KSIĘZYCOWA”
I NIEDOSTĘPNY W PYSZE SWEJ ZWĄTPIENIU
BĘDZIE WYTRAWNIE, DŁUGO KONCERTOWAŁ
NA FORTEPIANIE I TWOIM CIERPIENIU.
I KAŻDYM FIBREM CIAŁA CZUJESZ, ŁADO,
ŻE PRZECIEŻ NIEWART ON CIEBIE W ISTOCIE.
TOŻ ON I MATCE ODPŁACIŁBY ZDRADĄ
I JEST BEZBRONNY NICZYM ŚLEPE KOCIĘ.
CZUJESZ – LECZ ŁUDZISZ SIĘ DAREMNIE
I PRZYKRYCH ODCZUĆ ZBIERZEZ PEŁNE SIECI.
ŁADO, JA BOLEŚC TWOJĄ I ZNUŻENIE
PRZYJMĘ W SWE SERCE - A WNET SIĘ ROZKWIECI.

Tłum. TADEUSZ CHRÓŚCIELEWSKI